Pewne wspomnienie o Mai Plisieckiej…
Dziś, gdyby żyła, miałaby 93 lata…
Maja Plisiecka, jedna z najgenialniejszych tancerek wszystkich czasów – jeśli nie najgenialniejsza! – urodziła się 20 listopada 1925 roku w Moskwie.
Do Teatru Wielkiego – Opery Narodowej przyjechała w 2008 roku, w zwiazku z premierą baletu „Anna Karenina” w choreografii ówczesnego dyrektora baletu Teatru Bolszoj, Alexeia Ratmanskyiego…
…przyjechała wraz z kompozytorem tego dzieła, Rodionem Szczedrinem, który skomponował ten balet dla swojej żony… właśnie Mai Plisieckiej.
To właśnie ona stworzyła pierwszą choreografię do tego spektaklu i była pierwszą odtwórczynią tytułowej partii – Anny Kareniny.
Cały warszawski balet miał wtedy z Mają Plisiecką kilkugodzinne spotkanie. Opowiadała, dowcipkowała, dzieliła się swoimi spostrzeżeniami, a pytań padało wiele…
Zapamiętałem ją jako niezwykle ciepłą, sympatyczną, pewną siebie, a jednocześnie inteligentnie skromną i przyjaźnie nastawioną – szczególnie do tancerzy! – osobę.
Po premierze „Anny Kareniny” – która była dla mnie ważnym wydarzeniem, gdyż pierwszą w życiu baletową premierą – tancerze, po ukłonach, rozeszli się na boki sceny, a Maja Plisiecka weszła na nią i zatańczyła prosty układ do muzyki „Ave Maria” z biało-czerwonymi wachlarzami w rękach.
Nie da się opisać charyzmy jaką wtedy rozsiewała, niby nic trudnego nie robiąc, ale wzroku od jej osobowości scenicznej nie można było oderwać.
Ta niezwykła postać świata baletu zmarła pół roku przed swoimi 90-tymi urodzinami…jak na Maję przystało w maju… dokładnie 2 maja 2015 roku, w Monachium.
Sympatycy Sztuki pamiętają…