Kontynuacja początku sezonu artystycznego 2022/23 – wrzesień i październik…
Polski Balet Narodowy zaprezentował nieciekawego „Don Kichota”, w poznańskim Teatrze Cortiquè obejrzałem znakomite show, w Muzeum Narodowym w Poznaniu zobaczyłem piękną kolekcję dzieł polskich artystów, w Brodnicy odbył się wernisaż malarstwa Wiesława Ochmana i spotkanie autorskie z Mistrzem, dotarła także do nas smutna informacja o śmierci wspaniałego artysty malarza, a także odwiedziłem niezwykłe miejsce w Konstancinie-Jeziornej oraz obejrzałem październikową aukcję domu aukcyjnego Polswiss Art. Zapraszam do przeczytania tego, co o tym wszystkim myślę…
Polski Balet Narodowy rozpoczął swój sezon artystyczny spektaklem „Don Kichot”. Nie będę się nad nim wiele rozwodził, gdyż był on na pograniczu kiczu i zatańczony został bez charyzmy. Tenże spektakl znam na pamięć, gdyż tańczyłem w jego premierze dokładnie 29 maja 2014 roku. Balet ten realizacją swoją nie zachwyca. Jednak w trakcie przygotowań do premiery mieliśmy przyjemność współpracować ze znakomitymi artystami. Choreografię „Don Kichota” stworzył Alexei Fadeyechew – były pierwszy solista Teatru Bolszoj, a także jego późniejszy dyrektor artystyczny (1998-2002). Wtedy też miałem zaszczyt poznać Ninę Ananiashvili – jedną z najznakomitszych gruzińskich tancerek, jak również jedną z najwybitniejszych w całej historii światowego baletu.
Po 8 latach zobaczyłem tenże spektakl po raz pierwszy z widowni. Moje wrażenia niestety nie są pozytywne. Pomijając kiczowatą inscenizację, czyli kostiumy (rażące w oczy swoimi kolorami), czy scenografię (delikatnie mówiąc zbyt symboliczną), to najbardziej smuci poziom artystyczny solistów. Podkreślę jeszcze raz – ARTYSTYCZNY, nie techniczny! Wypowiadam się dokładnie o obsadzie z dnia 18 września 2022r. Jedynym w pełni tego słowa znaczeniu ARTYSTĄ, który nie wykonywał jedynie choreografii, ale przede wszystkim stworzył postać Espady z nie zwykłą charyzmą był Ryota Kitai. Pozostali soliści po prostu tańczyli – technicznie znakomicie, ale artystycznie kompletnie niepociągająco.
Następnie wybrałem się do Poznania, na zaproszenie fenomenalnego kompozytora Gabriela Kaczmarka, aby zobaczyć show taneczno-akrobatyczno-wokalne „Ach te koty” do Teatru Cortique. Instytucja ta została założona przez Annę Niedźwiedź i właśnie Gabriela Kaczmarka. Spektakl był piorunujący. Występowały w nim dzieci na co dzień uczące się tańca w prywatnej Szkole Baletowej Anny Niedźwiedź. Poziom artystyczny tych młodych tancerzy przewyższa wielu zawodowych artystów baletu, a to co pokazują młodzi akrobaci powoduje ciarki na całym ciele. Muzykę do przedstawienia „Ach te koty” skomponował Gabriel Kaczmarek. Według mnie najwybitniejszy polski kompozytor młodego pokolenia! Na widowni zasiadły dzieci od 3 lat w górę, wraz ze swoimi rodzicami i dziadkami. Po zakończonym, półtoragodzinnym występie, młodzi widzowie oraz ich opiekunowie nie chcieli wychodzić z Teatru licząc na drugi akt, którego niestety nie było. Niech ten fakt zaświadczy o najwyższym poziomie tego artystycznego wydarzenia, które zachwyca zarówno dzieci, jak i dorosłych. Serdecznie polecam spektakle w tej znakomicie prowadzonej instytucji, a następny spektakl „Alicja w krainie czarów” będzie do zobaczenia już 27 listopada 2022 r..
Z Gabrielem Kaczmarkiem – miłośnikiem malarstwa – udaliśmy się również do Muzeum Narodowego w Poznaniu. Trafiliśmy tam na 45 minut przed zamknięciem obiektu. Szybko przebiegliśmy wzrokiem po najważniejszych dziełach, swoją uwagę skupiając przede wszystkim na znakomitych obrazach: Jacka Malczewskiego, Juliana Fałata, Jana Matejki, Teofila Kwiatkowskiego, Wojciecha Weissa i Józefa Mehoffera! Celem następnej wizyty w Poznaniu będzie poświęcenie na tę wystawę nie kilkudziesięciu minut, a kilku – z pewnością! – ważnych dla mnie godzin.
To we wrześniu się odbyło…
Natomiast swój sezon artystyczny rozpocząłem dokładnie 14 października. Wtedy to zorganizowałem – na zaproszenie dyrektora Muzeum w Brodnicy Pana Bartosza Markuszewskiego – wernisaż malarstwa Wiesława Ochmana oraz spotkanie artystyczne z Mistrzem, które miałem zaszczyt poprowadzić.
Polecam uwadze to wydarzenie wszystkim instytucjom kultury. Jest ono nietuzinkowe, gdyż oprócz prac Mistrza, pochodzących zarówno z polskiej oraz hiszpańskiej pracowni, przeprowadzam rozmowę o życiu z tym wybitnym artystą.
To jak Wiesław Ochman potrafi oczarować i rozbawić publiczność swoimi opowieściami o własnych doświadczeniach artystycznych przechodzi najśmielsze wyobrażenia. Dzięki nim widzowie nie tylko przez ponad godzinę śmieją się do rozpuku, ale również dowiadują się o najwybitniejszych postaciach świata kultury, z którymi Wiesław Ochman współpracował. Wszystko to poparte jest stworzonymi przeze mnie prezentacjami multimedialnymi, które pokazują przekrój kariery zawodowej Mistrza, jak i chwile z życia prywatnego. Okraszone są również najpiękniejszymi pieśniami oraz ariami w wykonaniu Maestro Wiesława Ochmana!.Serdecznie zapraszam do współpracy wszystkich dyrektorów instytucji kulturalnych w Polsce, którzy chcą zorganizować dla swoich mieszkańców spotkanie z żywą legendą, jaką bezdyskusyjnie jest Mistrz Wiesław Ochman. Pozwolę sobie w tym miejscu przytoczyć wrażenie z tego dnia, które opisał znakomity złotnik i fotograf Józef Czerniejewski:
„Wspaniały czas z niezwykłym artystą!
Maestro Wiesław Ochman to człowiek renesansu! Oczywiście wybitny śpiewak operowy, ale równie znakomity artysta malarz, jak również erudyta, który oczarował publiczność w Brodnicy!
Wybrałem się na to wydarzenie na zaproszenie mojego przyjaciela Oskara Świtały, który zorganizował wernisaż Mistrza w Muzeum w Brodnicy, a także znakomicie poprowadził rozmowę z Mistrzem, podczas autorskiego spotkania z publicznością!
To był dla mnie ogromny zaszczyt móc w kuluarach, w cztery oczy, porozmawiać z Mistrzem Wiesławem Ochmanem, który pomimo ogromnej kariery pozostał prawdziwie normalnym człowiekiem. Jego życzliwość i ciepło jakim mnie obdarzył pozostaną we mnie już na zawsze!
Dziękuję Maestro Wiesławie oraz Oskarze za piękne chwile, którymi nas obdarowaliście!”.
W dniu wernisażu dotarła do nas smutna wiadomość o śmierci wybitnego polskiego artysty malarza Allana Rzepki! Ten krakowski artysta był nie tylko wspaniałym malarzem, ale także cenionym profesorem sztuk plastycznych oraz fenomenalnym scenografem i kostiumologiem. Wraz z Mistrzem Wiesławem Ochmanem oraz moim tatą Jarosławem Świtałą stworzyli wspólnie dwie premiery operowe w Operze Śląskiej w Bytomiu, a mianowicie: „Carmen” i „Borysa Godunowa”. Nigdy nie zapomnę tych monumentalnych scenografii i niezwykłych kostiumów wprost cudownie oddających charakter spektakli. Mistrzu, będzie nam Ciebie brakowało!
Największym i najpiękniejszym zaskoczeniem października było dla mnie odwiedzenie w Konstancinie-Jeziornej Villa La Fleur! To magiczne miejsce zrekonstruował i odbudował wybitny przedsiębiorca Marek Roefler. Własnym sumptem finansowym stworzył tam miejsce, z którego świat może brać przykład. Odbudował zabytkowe pałace i stworzył w nich muzeum własnej kolekcji dzieł sztuki. Prywatnie bowiem jest największym na świecie kolekcjonerem malarstwa École de Paris. Zabrał mnie tam mój przyjaciel, który przyjaźni się z Państwem Roeflerami i od podszewki zna tę kolekcję. To postać z niezwykłą wiedzą, a przede wszystkim pasją do świata sztuki – w szczególności do malarstwa. To nas ogromnie łączy! Pan Marek Roefler posiada także największą kolekcję dzieł Tamary Łempickiej, którą także można oglądać w Villi La Fleur – „Wystawa – Tamara Łempicka a art déco | 17 września – 17 grudnia 2022″.
Są to dwa kompleksy pałacowe, które odrestaurowane zostały z pięknem w najdrobniejszych szczegółach: od marmurów na ścianach i podłogach, poprzez drewniane podłogi oraz stropy, aż po wybitną aranżację świateł podkreślających każde z ponad 2 tysięcy dzieł. Powiem szczerze – a proszę mi wierzyć, że już wiele w życiu muzeów widziałem – tak „podanych” dzieł, jak w Villi la Fleur, nie ma nigdzie w naszym kraju i prawie nie spotyka się na świecie! Po Willi chodzi się jak po mieszkaniu, nie jak po muzeum. Nad wszystkim na co dzień czuwa małżonka Pana Roeflera Pani Agnieszka Roefler. Miałem okazję poznać tę wielce elegancką damę, od której bije niezwykłe ciepło do ludzi i pasja do całego zbioru dzieł i rodzinnego przedsięwzięcia. Cały kompleks pałacowy otula zadbany ogród z rzeźbami najwybitniejszych artystów polskich oraz światowych.
W dniu, w którym odwiedziliśmy Villę, zawitało do niej niemalże 1000 zwiedzających, których przywiozło kilkanaście autokarów. I tak jest prawie każdego dnia! Bilety trzeba kupować z wyprzedzeniem poprzez stronę internetową.
Z całego serca polecam wizytę w tym magicznym miejscu, na którego zwiedzanie – uprzedzam! – trzeba przeznaczyć minimum 3 godziny. Sam będę odwiedzał Villę już regularnie. Natomiast Panu Markowi Roeflerowi dziękuję za to, że zechciał z nami podzielić się swoją pasją i kolekcją oraz zbudować dla nas Villę la Fleur. Takie postacie powinny żyć wiecznie!
Po powrocie z Konstancina do Warszawy udałem się prosto na ulicę Wiejską 20, gdzie odbyła się aukcja obrazów w najbardziej prestiżowym domu aukcyjnym w Polsce – Polswiss Art. Była to jedna z najlepszych aukcji jaką w tej instytucji widziałem. Oczywiście Polswiss Art wypuszcza przy okazji każdej aukcji katalogi, których osobiście nie potrafię nazwać katalogami, a albumami! Są bowiem niesłychanie znakomicie wydawane. To skarbnica wiedzy odnosząca się do każdego prezentowanego obiektu, który będzie licytowany. Gratuluję w szczególności Pameli Skrzypczak merytorycznej pracy nad tekstami do „albumu” tejże październikowej aukcji!
Obrazem aukcji było dla mnie dzieło Józefa Chełmońskiego „Jeździec” (1879 r.) o wymiarach: 84,5 x 110,5 cm, sprzedany za 1 100 000 zł (1 320 000 zł z opłatą aukcyjną). Kolejnym niezwykle ciekawym obiektem była akwarela Wojciecha Gersona (profesora Jana Matejki) „Dolina za Bramką” (1894 r.) – obiekt sprzedano za 42 000 zł (50 400 zł z opłatą aukcyjną). Najdroższym sprzedanym dziełem był obraz Jana Matejki „Portret Zdzisława i Bolesława Włodków jako dzieci” (1862 r.) o wymiarach 150 x 111 cm, które sprzedano za 4 100 000 zł (4 920 000 zł z opłatą aukcyjną). Przyznam się jednak, że był to pierwszy – jak dotąd – obraz najwybitniejszego według moich gustów malarza, który po prostu mi się nie spodobał. Raziły mnie w szczególności zbyt duże i nieproporcjonalne głowy chłopców. Proszę jednak pamiętać, że wypowiadając się w ten sposób o dziele Jana Matejko mówię to w ramach najwyższych grymasów.
Natomiast najbardziej niezwykłym obrazem, którego nie zapomnę do końca życia, było dla mnie dzieło Kazimierza Sichulskiego „Stary hucuł” z 1905 r. Jest to pastel na papierze żeberkowym o wymiarach 81 x 65,3 cm. Sprzedany został za 38 000 zł (45 600 zł z opłatą aukcyjną). Obraz ten był na poziomie dzieł Stanisława Wyspiańskiego – profesora i mistrza Sichulskiego. Namalowany z niezwykłą energią od niego płynącą i fantastyczną, zamaszystą i nieoczywistą ręką malarską artysty. Polecam uwadze ten obraz – może jeszcze kiedyś pojawi się na rynku aukcyjnym i będziemy mięli okazję nabyć go ku codziennej uciesze własnych oczu.
Ucieszyło mnie również to, że coraz więcej osób wraca na sale domów aukcyjnych, aby licytować, czy po prostu przyglądać się licytacjom na żywo. Pandemia koronawirusa spowodowała bowiem przeniesienie się miłośników rynku aukcyjnego do świata online. Na szczęście osoby stęsknione podniosłą atmosferą, jaką można doznać tylko będąc na salach domów aukcyjnych, na nie wracają. Nie da się bowiem odczuć w świecie wirtualnym doznań i adrenaliny, która podwyższa się za każdym razem, gdy rozpoczyna się licytacja najwybitniejszych obiektów. To uczucie można przeżyć tylko podczas licytacji na żywo wśród innych osób obecnych w domu aukcyjnym. Podobnie jest zresztą z oglądaniem spektakli operowych czy baletowych w Internecie, czy słuchania nawet najlepszych nagrań z płyt. Zachęcam więc wszystkich miłośników malarstwa do osobistego uczestniczenia w tych niezwykłych wydarzeniach.
Tyle moich wrażeń z artystycznego rozpoczęcia sezonu we wrześniu i październiku. Zapraszam do śledzenia tego, co za niedługo o świecie sztuki znowu dla Państwa napiszę…
Z wielka przyjemnością przeczytałam Pana interesująca relacje . Łącze pozdrowienia Barbara Przyluska
Pozdrawiam Panie Oskarze i serdecznie dziękuję za wspaniały koncert wczoraj w Filharmonii w Rzeszowie. Niesamowite spotkanie z Mistrzem Wiesławem Ochmanem, Krystianem i Panem Sylwestrem Targoszem -Szalonek. Cudowna atmosfera po koncercie, rozmowy.
Pan Wiesław Ochman jest tak ciepłym i uroczym człowiekiem, że można go słuchać godzinami, nie tylko jak śpiewa ale też jak opowiada. Tyle cierpliwości dla wszystkich fanów, którzy wręcz rzucili się na niego, ściskali, całowali i obejmowali. A on znalazł czas dla każdego, na rozmowę, autograf, uśmiech i rozmowę. Dziękuję również za sympatyczną rozmowę z Panem, może jednak odstąpi mi Pan wujka, chociaż na jakiś czas 😊?
Serdecznie pozdrawiam również Pana Macieja Ochmana, który opowiedział mi o swoim spotkaniu z Placido Domingo. Proszę nie zapomnieć o nas w Rzeszowie i koniecznie jeszcze raz nas odwiedzić. Czekamy z niecierpliwością. 😍☺️💕